Nasze początki

Inicjatorem przedsięwzięcia, które miało doprowadzić do tego, aby w Poznaniu można było ponurkować, był Ludwik Piosicki, artysta plastyk, scenograf teat "Marcinek".

Wiedzę i doświadczenie w tej dziedzinie zdobył w czasie pobytu we Włoszech. Właśnie dzięki jego inicjatywie, uporowi i pasji do nurkowania, pokonując wiele trudności, doprowadził 15 lutego 1956 roku do powstania Komitetu Organizacyjnego Sekcji Płetwonurków przy Zarządzie Miejskim Ligi Przyjaciół Żołnierza w Poznaniu, w składzie:
— Ludwik Piosicki,
— Tadeusz Rozpendowski,
— Bogdan Bednarek,
— Bolesław Ciosiański — kierownik Poznańskiego Klubu Morskiego w LPŻ w Kiekrzu.

Prace komitetu umożliwiły powstanie 3 marca 1956 sekcji płetwonurków przy Poznańskim Klubie Morskim Ligi Przyjaciół Żołnierza, a od listopada 1962 roku — Ligi Obrony Kraju.

Na początku sekcja liczyła dziesięciu członków, spośród których tylko Ludwik Piosicki znał tajniki nurkowania swobodnego. Dlatego też jemu powierzono obowiązki pierwszego przewodniczącego. Na nim również spoczął ciężar teoretyczno-praktycznego wyszkolenia kolegów. Zanim jednak rozpoczął z nimi zajęcia, musiał pokonać niemało trudności związanych ze zdobyciem aparatów tlenowych, skafandrów i innego sprzętu niezbędnego do uprawiania podwodnych treningów. Z niełatwych zadań kierownika, szkoleniowca i zaopatrzeniowca Piosicki wywiązał się bez zarzutu. Już wkrótce o jego kolegach mówiono w samych superlatywach, nie tylko w grodzie Przemysława. O ich wyczynach sportowych pisała prasa. Rozgłos przyniosły im również sprawnie przeprowadzone pierwsze akcje podwodne.

Jedna z nich odbyła się w Kole. Polegała na wydobyciu z dna Warty hitlerowskiego czołgu, zatopionego w czasie działań wojennych. Po wieżę tkwił w mule, tarasując środek koryta rzeki. Prace przygotowawcze do jego wydobycia zajęły kilkanaście dni. Płetwonurkowie korzystali ze sprzętu wypożyczonego z Oficerskiej Szkoły Wojsk Pancernych w Poznaniu. Kiedy wreszcie uporali się z podwodną robotą, do akcji przystąpili żołnierze. Wrak czołgu połączono stumetrowej długości grubą stalową liną z dwoma ciągnikami gąsienicowymi, które — ze względu na podmokły teren w pobliżu rzeki - ustawiono na rynku miejskim. Na umówiony sygnał uruchomiono silniki do maksymalnych obrotów. Oba ciągniki jednocześnie ruszyły do przodu. Po chwili z Warty wynurzyło się stalowe cielsko czołgu, który niebawem pojawił się na brzegu. I wtedy zewsząd rozległy się sążniste oklaski. To przyglądający się mieszkańcy Koła brawami nagradzali wysiłek płetwonurków i żołnierzy.

W tym samym dniu z dna rzeki wydobyli oni również przyczepę samochodową, która znajdowała się w pobliżu zatopionego czołgu. Była załadowana metalowymi beczkami. Jedenaście lat przeleżały w wodzie i rdza ich nie przeżarła, a znajdująca się w nich benzyna nadawała się do użytku.

Czternastego marca 1956 r. sekcja liczyła dziesięciu członków, liczba ta stale rosła. W 1959 było już 23 wyszkolonych nurków. Sekcja dysponowała wówczas ośmioma aparatami typu „Neptun” i „Medi Nixe” oraz dwoma skafandrami piankowymi. Ta liczba sprzętu, rzecz zrozumiała, nie zaspokajała potrzeb. Z konieczności sięgano po własne rozwiązania Poza wyposażeniem produkowanym fabrycznie, domowym sposobem wykonywali zawory, reduktory, przystosowywali różnego rodzaju butle tlenowe i powietrzndo własnoręcznie skonstruowanych aparatów nurkowych. Ambicją każdego z nich było posiadanie własnego akwalungu.

Bazę sekcji stanowiły pomieszczenia nad Jeziorem Kierskim będące w ge- stii LPŻ. Mieściły one pomieszczenia klubowe oraz magazyn sprzętu, które pozostają naszą własnością do dnia dzisiejszego.

Lata sześćdziesiąte upłynęły na doskonaleniu umiejętności nurkowych, pozyskiwaniu nowych członków i propagowaniu sportu nurkowego. Szkolenie płetwonurków zawsze zajmowało i nadal zajmuje priorytetowe miejsce w całokształcie działalności. W tym czasie sekcją kierowali Tadeusz Rozpendowski (1959-1960) i Waldemar Kłobukowski (1961-1962,1964-1966), Albert Malinowski (1963-1964), Czesław Przybylski (1967-1977).

W 1972 roku sekcja uzyskała status samodzielnego klubu, przyjmując nazwę Poznański Klub Płetwonurków LOK „Delfin”. Pierwszym jego prezesem został Czesław Przybylski, który kierował klubem do 1977 roku.

W ciągu pięćdziesięcioletniej działalności płetwonurkowie sekcji, a później Poznańskiego Klubu Płetwonurków „Delfin”, wykonali na rzecz wojska i gospodarki narodowej setki operacji podwodnych o różnym stopniu trudności. Z rzek i jezior na terenie byłych województw: poznańskiego i zielonogórskiego wydobywali wraki wozów bojowych zatopionych w czasie wojny, a także udzielali pomocy przy wyciąganiu sprzętu budowlanego (dźwigów, ciągników), który znalazł się w wodzie najczęściej z powodu ludzkiej nieuwagi lub lekkomyślności. W czynie społecznym pracowali przy układaniu kabli przeprowadzanych przez koryta rzeki Warty i Odry oraz przy oczyszczaniu ujęcia wody pitnej dla Poznania. Uczestniczyli także w wielu akcjach przykrych, poszukując — nierzadko nawet pod lodem — topielców. Instruktorzy Klubu szkolili płetwonurków przedpoborowych na potrzeby Wojska Polskiego, uczyli zasad nurkowania swobodnego wszystkich chętnych, którzy chcieli zanurzyć się pod wodę i podziwiać ten wspaniały, inny świat. Organizowali nie tylko kursy na stopnie podstawowe. Podnosili kwalifikacje mniej doświadczonych płetwonurków, ucząc i nadając im wyższe stopnie nurkowe, brali udział w szkoleniach centralnych. Ale nie tylko szklenie było oczkiem w głowie. W okresie 50 lat członkowie Klubu brali udział w licznych zawodach sportowych na terenie naszego kraju i za granicą, odnosząc wiele znaczących sukcesów.

W pięćdziesięcioletniej historii „Delfina” nie wszystkie lata były tłuste. Pewien kryzys Klub przechodził na przełomie lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych. Kiedy jednak w 1982 roku na jego czele stanął ponownie Czesław Przybylski, działalność znów ożyła.

Lata dziewięćdziesiąte to kolejny przełom w naszej historii. Zniesienie „żelaznej kurtyny”, intensywny rozwój sportu nurkowego na świecie, dostępność nowoczesnego sprzętu — to sytuacja, w której znalazł się Paweł Sowisło, kierujący Klubem od początku 1990 r. Doskonały organizator i wizjoner, świetnie wykorzystał nadarzającą się sposobność.

Jego nowe pomysły zdecydowanie ożywiły działalność Klubu. Przez okres pełnienia funkcji prezesa aż do 1993 r., inwestując w działalność szkoleniową, doprowadził do uzyskania przez kilku naszych kolegów wyższych stopni nurkowych i instruktorskich.

Wzmocnienie kadry instruktorskiej spotęgowało nasze możliwości szkoleniowe, co przełożyło się wprost na jakość i liczbę prowadzonych kursów nurkowych. Klub wzbogacił się również w nowy sprzęt. Rozwój był tak bardzo widoczny z zewnątrz, że zaczęliśmy przyciągać doświadczonych nurków z innych organizacji. W ten sposób naszą kadrę w 1991 r. zasilili koledzy z PTTK „Akwanauta” w osobach: Michała Januszczyka, Karola Knapskiego, Mirosława Promińskiego, Andrzeja Ratajczaka i Jacka Walkowskiego.

Łatwość podróżowania po kuli ziemskiej, jaka pojawiła się w tych latach, umożliwiła nurkowanie w najatrakcyjniejszych i najpiękniejszych miejscach nurkowych świata. Rozpoczęliśmy podróże, które trwają po dzień dzisiejszy. Tym sposobem poznaliśmy wiele z tych miejsc, które wcześniej dane nam było oglądać tylko na zdjęciach i filmach.

W ostatnich latach prestiż klubu wzrósł przez przystąpienie do międzynarodowej organizacji IDA i uzyskanie tym samym możliwości nadawania stopni i specjalistycznych uprawnień nurkowych uznawanych na całym świecie.

Od jedenastu lat klubem dowodzi Andrzej Ratajczak, który stawia na młodzież i nie odrzuca pomocy doświadczonej gwardii.