Wyprawy

W 1975 roku rozpoczęła się dla klubu „Wielka Przygoda”, po raz pierwszy bowiem wyruszyliśmy za granicę penetrować nie znane nam dotąd akweny. Zorganizowano obóz szkoleniowo-wypoczynkowy w Jugosławii. Pod kierownictwem Czesława Przybylskiego członkowie klubu „Delfin” przebywali na malowniczej wyspie Mali Losinj, znajdującej się w północnej części Adriatyku. Zorganizowana w tych trudnych latach wyprawa obfitowała w wiele niesamowitych przygód — czasami wesołych, czasami wręcz dramatycznych, jak chociażby wielokrotnie psująca się przyczepa, w której wieźliśmy zapas jedzenia na cały czas trwania obozu.

Wszyscy zapamiętali jednak szok, jaki przeżyliśmy, zanurzając się po raz pierwszy w wodzie o nadzwyczajnej dla nas przejrzystości: 30 – 40 m.

Największa intensyfikacja wyjazdów nastąpiła po roku 1990. Były to zarówno wyjazdy w grupach dwu-, trzyosobowych jak i wyprawy wieloosobowe. W 1990 r. członkowie klubu nurkowali na rafie Morza Południowo- Chińskiego. Równie ciekawie było w kraju. W 1991 i 1992 r. odbyliśmy wyprawy nurkowe na s/s „Generał Zaruski” po Zatoce Gdańskiej. Do teraz wspominamy je bardzo mile, pomimo sztormowej pogody, jaka nam wtenczas towarzyszyła. Trud, jaki włożyliśmy w pokonanie nękającej nas choroby morskiej, sprawił, że w jednej chwili staliśmy się prawdziwymi „wilkami morskimi”.

W 1993 roku z inicjatywy ówczesnego prezesa klubu Jacka Markowskiego nurkowaliśmy w zalanej kopalni kredy w Hemmoor k/ Hamburga, a od roku 1994 rozpoczęliśmy systematyczne wyprawy nurkowe do fiordów Norwegii. Nurkowania u zachodnich wybrzeży norweskich wrosły niemal w tradycję klubową. Powtarzamy je średnio co dwa lata i za każdym razem odkrywamy ten piękny kraj i jego podwodne atrakcje na nowo. Mamy na miejscu, w miejscowości Třme, dokąd jeździmy, grupę wypróbowanych i oddanych przyjaciół, którzy organizują nasz pobyt, nurkują z nami i chętnie spędzają z nami każdą wolną chwilę.

Równie często odwiedzanym przez nas krajem jest Chorwacja. W czystych wodach Adriatyku od wielu lat nurkujemy 2 – 3 razy w roku. Jednym z najciekawszych pobytów do tej pory było nurkowanie na Archipelagu Kornati w 2000 r. Wysepki w liczbie ponad 150 oddalone 30 km od brzegu urzekają swoim pięknem i surowością. Gołe skały wystające pionowo z morza, stoki porośnięte gdzieniegdzie pojedynczymi drzewami, pod wodą przeistaczają się w malowniczy i tętniący życiem świat. Mnóstwo olbrzymich gorgoni, ukwiałów, kolorowych ryb przy widoczności sięgającej do 40 metrów — to prawdziwy raj dla płetwonurków. Na pewno pojedziemy tam jeszcze raz.

Często nurkujemy u wybrzeży wyspy Brač. Wody naokoło tej wyspy skrywają wiele interesujących miejsc nurkowych. Warto tu wspomnieć o jaskini Lucica, którą nasze koleżanki i koledzy penetrowali już trzykrotnie. Dno jaskini opada do 42 m, ale wystarczy zanurzyć się na mniejszą głębokość, aby podziwiać zwisające ze sklepienia stalaktyty, 2-metrowej długości ryby zataczające ciasne kręgi wokół płetwonurków i niesamowitą grę światła wpadającego do wnętrza przez wejście do jaskini.

Na wyspie Brač gości nas za każdym razem Jarek Maciejewski, kierownik bazy nurkowej w miejscowości Supetar i jednocześnie szef IDA Polska.

Chorwacja to nie tylko Kornati i Lucica. W Morzu Adriatyckim jest wiele miejsc nurkowych, które już znamy, ale jest jeszcze więcej, które chcielibyśmy poznać. Zatem wszystko jeszcze przed nami.

Łatwość podróżowania po świecie sprawiła, że możemy wybierać do nurkowania miejsca znacznie bardziej oddalone od rodzinnych stron aniżeli Chorwacja czy Norwegia. Od 2000 r. regularnie, przynajmniej jeden raz w roku, zbieramy ekipę i nurkujemy u wybrzeży Egiptu. Pobyt pod wodą na rafie koralowej w Morzu Czerwonym trudno jest porównać do jakiegokolwiek innego nurkowania. Bogactwo fauny i flory, widoczność nie mają równych sobie.

Trudno jest nam opisywać wszystkie zagraniczne wyprawy nurkowe, jakie odbyliśmy na przestrzeni chociażby ostatnich dziesięciu lat. Zajęłoby to sporą część niniejszej monografii. Dlatego też dla uzupełnienia dodamy tylko, że nasi członkowie nurkowali w wielu miejscach Europy i świata jak np.: u wybrzeży Hiszpanii, na południu Francji, w Morzu Północnym w Holandii, a także na drugiej półkuli ziemskiej na Kubie i w Meksyku (Cenoty).

Nie tylko nurkowaniem człowiek żyje. Każdy wyjazd, każda wyprawa oprócz atrakcji nurkowych zawiera element turystyczny. Interesujemy się kulturą krajów, do których jeździmy, poznajemy ciekawe miejsca historyczne, zwiedzamy zabytki, oglądamy pomniki przyrody. Na pewno nigdy nie zapomnimy Koloseum w Puli, Pałacu Dioklecjana w Splicie, starożytnych piramid w Egipcie, grot w Postojnej czy Plitvickich Jezior w Chorwacji oraz wielu, wielu innych równie ciekawych miejsc. Nie sposób tych miejsc zapomnieć chociażby z tego powodu, że wielokrotnie do nich wracamy.

Wyprawy za granicę to nie wszystko. Regularnie nurkujemy również w kraju. Uważamy, że „weekend bez nurkowania jest weekendem straconym”. W latach 1996 – 1997 właśnie w weekendy przy okazji oficjalnego penetrowania pod okiem pracownika gminy Walim tajemniczych sztolni pohitlerowskich w Górach Sowich, w tejże miejscowości natknęliśmy się na szereg podziemnych korytarzy zalanych wodą. Decyzja była szybka. Nurkujemy! W krótkim czasie przyjechaliśmy znowu. Tym razem ze sprzętem nurkowym. Niestety, poza niezłym dreszczykiem emocji niczego innego pod wodą nie było. Zalane korytarze nie kryły w sobie żadnych tajemnic. Nie odkryliśmy nic nowego, co mogłoby pomóc w rozwikłaniu zagadki owych sztolni.

Jeszcze bardziej ciekawe nurkowanie zorganizowaliśmy w pobliskiej kopalni srebra z XIII wieku. W czasie zejścia w zalanym szybie kopalni Stefan Ryszczyński natknął się na głębokości kilkunastu metrów na leżące w poprzek belki, uniemożliwiające dalsze nurkowanie. Drugie nurkowanie było jeszcze bardziej niebezpieczne. Jacek Walkowski po pokonaniu syfonu zanurzył się w korytarzu pamiętającym początki kopalni. Krystalicznie czysta woda i tajemniczy skręcający w prawo, w dół korytarz zachęcały do nurkowania. Niestety, po przebyciu kilkudziesięciu metrów trzeba było się wycofać. Korytarz stał się tak wąski, że nie mieścił nurka z aparatem. Pomimo braku „historycznych” odkryć wyprawy do Walimia zaliczamy do bardzo udanych. Kolejne przygody nurkowe zakończyły się przecież szczęśliwie i zdobyliśmy jakże cenne następne doświadczenia w prowadzeniu trudnych akcji podwodnych.

Bardzo ciekawe pod względem szkoleniowym i poznawczym były wyjazdy sobotnio-niedzielne do Sobótki pod Wrocławiem. W tamtejszych kamieniołomach mogliśmy bezpiecznie trenować głębokie nurkowania. Głębokość do 41 m, widoczność do 12 m, niewielki akwen, łatwe wejście do wody, nieduża odległość od Poznania były wymarzonym miejscem do przeprowadzania takich zajęć. Były, bo niestety w ostatnim czasie firma eksploatująca kamieniołomy wypompowała wodę i zajęła się ponownie wydobywaniem granitu z „naszego akwenu”. Straciliśmy w ten sposób wspaniałe miejsce do nurkowania i spędzania wolnego czasu.

Pod kierownictwem prezesa Andrzeja Ratajczaka organizowaliśmy również letnie obozy szkoleniowo-wypoczynkowe w wielu miejscach w kraju. Gościliśmy parokrotnie nad morzem w Jastarni w Ośrodku Szkoleniowym Ligi Obrony Kraju, a także nad polskimi jeziorami w Piłaknie, Starym Kaleńsku i innych.

W ostatnich latach atrakcyjnym miejscem nurkowym stał się nasz rodzimy Bałtyk. Odkrywane co jakiś czas nowe wraki spowodowały ciąg rzeszy płetwonurków z całej Polski nad wybrzeże. Jesteśmy również bardzo ciekawi, co kryją w sobie zatopione statki i okręty. Dlatego też coraz częściej nasze koleżanki i koledzy wybierają się w weekendy nad morze, by w jego zimnych wodach stanąć oko w oko z historią.

Tegoroczna zima przywitała nas długotrwałą i uciążliwą dla wielu osób falą mrozów. Uciążliwą, ale nie dla płetwonurków. Dzięki minusowym temperaturom, po ciepłych zimowych miesiącach w ostatnich latach, zamarzły wreszcie wielkopolskie jeziora. Mogliśmy więc bez przeszkód nurkować pod lodem. Pod kierunkiem doświadczonych instruktorów: Aleksandra Kaczmarka, Andrzeja Ratajczaka, Stefana Ryszczyńskiego rąbaliśmy przeręble i zanurzaliśmy się w wodach Jeziora Kierskiego i Powidzkiego.

Każdy następny rok to kolejny kawałek historii Klubu, kolejne nowe pomysły i kolejne wyprawy. Jesteśmy przekonani, że w najbliższym czasie pomysłów nam nie zabraknie i będziemy dalej, przynajmniej z taką samą jak dotychczas pasją, zwiedzać podwodny świat.